Legenda o Smoku Wawelskim

Największa polska rzeka – Wisła – wypływa z gór wartkim strumieniem, a gdy wydostanie się na równiny, staje się coraz szersza, spokojniejsza, coraz bardziej dostojna. Już prawie dorosła dociera do Krakowa. Tu opływa białe, wapienne wzgórze, Wawelem zwane, a na nim zamek wspaniały – siedzibę polskich królów.

Przed wielu, wielu wiekami na zamku wawelskim żył król Krak. Wokół zamku rosło i rozwijało się miasto, ludzie żyli tu pracowicie i dostatnio, a Krak cieszył się miłością i szacunkiem swoich poddanych. I życie biegłoby sobie nadal spokojnie gdyby nie wielkie nieszczęście, jakie spadło na miasto. Otóż w jednej z jaskiń pod wawelskim wzgórzem – a pełno ich tam było – zagnieździł się smok ogromny i straszliwy. Miał wielką paszczę z ostrymi zębami, z której buchała jadowita para i ogień. Jego cztery ogromne łapy miały potężne pazury, a gdy uderzał o ziemię ogonem to tak dudniło, że domy w mieście się trzęsły. Smok wypijał wodę z Wisły, pożerał owce i krowy. Trwoga padła na miasto. Dzieci nie wychodziły z do-mów, dorośli drżeli ze strachu, życie w mieście zamarło. Król Krak zwołał do siebie mędrców i prosił: – Poradźcie, uczeni mężowie, co robić, aby ocalić miasto i mój lud ukochany? Jak zgładzić groźnego smoka? Wezwał też najmężniejszych rycerzy i obiecał im: – Który z was, wspaniali rycerze, stanie do walki z potworem i zabije go, dostanie ode mnie w nagrodę królewnę za żonę, największy skarb jaki mam, moją córkę.

Na nic się jednak to wszystko zdało. Uczeni mężowie nie znali sposobu na zgładzenie smoka. A rycerze najdzielniejsi z dzielnych nie mieli dość odwagi, by stanąć do walki ze smokiem. Potwór więc nadal nie dawał miastu spokoju, siał trwogę i przerażenie i nikt już nie czuł się bezpieczny w królestwie Kraka. I gdy już się wydawało, że nie ma żadnego ratunku – zgłosił się do króla młody krakowski szewczyk Skuba i powiedział: – Królu mój i panie, wiem jak zgładzić smoka, ale potrzebne mi są do tego skóry owcze i dużo siarki. Król zdziwił się, ale i ucieszył niezmiernie, uścisnął szewczyka i kazał do-starczyć wszystko, czego Skuba zażądał. Słudzy królewscy szybko przynieśli kilka skór owczych oraz wielki wór pełen siarki. Szewczyk zgrabnie zeszył skóry i nadział siarką, że wyglądały jak wielka owca. Cały dwór królewski przyglądał się tej robocie, podziwiając zręczność młodzieńca. A gdy szewczyk skończył pracę, zrzucił tę ogromną, dziwną owcę z zamkowych murów, pro-sto pod smoczą jamę. Smok wyskoczył z pieczary i natychmiast pożarł owcę. Nie upłynęło wiele czasu, gdy ryk groźny i potężny wstrząsnął zamkiem i miastem. Ogień rozgorzał w brzuchu bestii. Ziejąc ogniem potwór rzucił się do Wisły i pił, pił, pił, by ugasić pożar, który palił mu wnętrzności. Tak długo pił, aż pękł. Taki był koniec smoka gnębiącego mieszkańców grodu. Wszyscy cieszyli się i płakali z radości. A król Krak rzekł: – Szewczyku mądry i dzielny, oto nagroda dla ciebie – córka moja, królewna, będzie twoją żoną. Ucieszył się szewczyk bardzo, a i królewna była szczęśliwa, bo któraż dziewczyna nie chciałaby -mieć męża tak mądrego i odważnego?! Na wawelskim zamku odbyło się huczne Wesele, a wraz z królem Krakiem i młodą parą radowali się wszyscy.

Po strasznym smoku została tylko ta historia i jaskinia w wawelskim wzgórzu, zwana Smoczą Jamą. Przed wejściem do niej stoi dziś pięknie wyrzeźbiony groźny smok. Czasem nawet bucha ogniem – jak ten przed wiekami.

KChD – “Krakowskie Mordoki” (2022)

Kraków – o czym myślimy, słysząc to słowo?

Pierwsze skojarzenia zapewne przywodzą na myśl miejsca oczywiste: Rynek, Wawel, Kościół Mariacki czy Sukiennice. Następnie zwracamy się ku klimatycznym uliczkom Kazimierza, atmosferze miasta oraz artystom i poetom, którzy kiedyś tu mieszkali i zostawili swoje serca. Kraków ma wiele twarzy. Każdy dostrzega w nim coś pięknego i magicznego. Każdy ma swój własny Kraków – ten, do którego zawsze powraca.

Dzisiaj chcemy zaprosić Was na wycieczkę po Krakowie widzianym naszymi oczami. Po mieście tajemniczym, pełnym zagadek i legend. Po mieście Smoka Wawelskiego i Szewczyka, Czarnej Damy, Lajkonika i Krakowskich Mordoków – tajemniczych istot żyjących w naszej wyobraźni.

Te śliczne, włochate stworzenia zrodziły się, by pokazać inny Kraków – pełen muzyki, zabawy i radości. Ale niech Was nie zmyli łagodny wygląd naszych Mordoków. Mają one, podobnie jak dzieci, naturę rozrabiaków, psotników i figlarzy!

Partnerzy medialni

PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY
ZE ŚRODKÓW MIASTA KRAKOWA